Dwóch
Dwóch
Spotkać gdzieś w tobie Polsko
Polaka
I z nim razem o Polskę się bić
Nie narzekać
Nie mędzić
Nie płakać
Ale wsparci bark barkiem tak tkwić
Na reducie bodajże dla dwojga
Gdy zabraknie kogoś więcej nas
Pośród hord tych wokoło grożących
Nam zabójstwem
Jak tobie nie raz
Ostać nam się bodajże honorem
Kiedy ciała nie będzie ni rąk
By zapisać na kartach historii
Krwi jestestwem danym pośród mąk
Bo choć cierpień naszych marna miara
Kuda nam się z tobą równać w cierpieniu
Jednak żywi nas przecież nadzieja
Odrodzenia się wielu z niewielu
Pokonamy ich wtedy z łatwością tych co w klapie mają znaczek
Lub nie
Rozświetleni idei boskością
Poświęcenia się tobie
Bo cel
Cel jest jeden bodajże jedyny jaki dzisiaj potrzebny jest nam
Wzniesie nas hen w wysokie wyżyny
Skąd nadzieją wolności lśni blask
I zerwiemy kajdany ci Polsko
Tych od zgrai co gdzieś z błota prze
Dławiąc zamiar tej nędznej watahy chcącej jarzmić
I ciebie
I mnie
Ale zamiar ich marnie kaprawy nie zawlecze ich z błota do chmur
Damy radę
Na pewno im damy
Jeśli będzie przynajmniej nas dwóch
*