Giordano Bruno - 109
Giordano Bruno - 109
W wielce parszywych czasach żyłeś mój wielki poprzedniku
Kiedy ochłapy ciemnoty wisiały na wiedzy świeczniku
A po uniwersytetach profesura prostacka
Porównywała naszą planetę do płaskiego placka
Nie mogłeś się na to zgodzić widząc o wiele dalej
Niż ich ślepawe oczka zalane dewocji szałem
Niosłeś więc ten swój kaganek w celu ich oświecenia
Nie wiedząc jeszcze wtedy do czego służą płomienie
Przez tłuszczę rozpalone aby ogniem wypalać
Co sprzeczne jest z ich rozumem i myśleć im nie pozwala
A to że rozumek ułomny tak powszechny w te czasy
Wymagał wypalenia nie miało bytu szansy
Dlatego z ciebie ofiarę dla swego bożka ciemnoty
Zrobiła ta mroczna banda w nieuctwie swym znajdując motyw
Zdziwiłbyś się jednak bardzo żyjąc w czasach dzisiejszych
Widząc jak wiedza współczesna jest w rękach jeszcze ciemniejszych
A one jak kiedyś Ziemię gwiazdy jak placki traktują
I tym, że to przeczy logice zupełnie się nie przejmują
Bo i ja udowadniam kulistość gwiazd doskonałą
Skąd laserami kierują świetlistość swoją wspaniałą
Która jednako do wszystkich dalekich obserwatorów
Dociera właśnie dlatego z małego powierzchni obszaru
I to jest solą w oku tej ślepej ciemnoty
Mieniącej się strażnikami astronomicznej cnoty
Którą jak stara panna kryją przed całym światem
Wszystkim zaś niepokornym grożąc ciemnoty batem
Bo spalić już nie potrafią mając za krótkie ręce
Zdolne jednak nagarniać nieuctwa więcej i więcej
Ale wiatr już się zrywa
Powieje jeszcze silniej
I skorupę nieuctwa
Zerwie z Ziemi niechybnie
Bo ciemnota jak zawsze bardzo krótkie ma nogi
Daleko nie zachodząc
Bo nie dla niej te drogi
Po jakich ty chodziłeś
Wielki mój poprzedniku
Niosąc kaganek światła
By świat w mroku nie zniknął
*