In Vitro - 465
In vitro - 465
Nie zatykaj uszu nie zaciskaj powiek
Nie udawaj
Że nie dociera
Do ciebie ten powiew
Świata otwieranego szeroko dla wszystkich
A nie tylko dla kilku
Co bliscy są kliki
Nie da się stłamsić postępu we wszystkich dziedzinach
Jakie dla ludzi otwiera dzisiejsza godzina
Dająca oświecenie
By się nie uginać
Pod garbem w tył ciągnącym
Byt konserwującym
Przypnij skrzydła do ramion
Wznieś się razem z nami
Pozwól też innym wzlatać
Nie dając się mamić
Poglądom przecz spróchniałym
W krzywdzie zaprawionym
Mającym cel tylko jeden
Ludziom sprzeciwiony
Poczuj się dzieckiem Boga pełen zrozumienia
Co innym nie zazdrości
W szczęściu zaistnienia
Nie lecz bólu swojego widokiem rozpatrzy
Kogoś co z twojej racji
Szczęścia nie doświadczy
Pozwól im mieć to dziecko szczęśliwe w ramionach
Tak długo oczekiwane
W snach wielu wyśnione
Nie rzucaj im pod nogi kłody tej przeklętej
Co jako dogmat tępy
Przez Boga wyklęty
Zrozum wreszcie ciemniaku z mrocznym rodowodem
Że palec z twojej ręki to jeszcze nie człowiek
I póki Bóg w dobroci swojej nie da tu skinienia
To może i jest to życie
Ale bez istnienia
A bez istnienia ciało człowiekiem nie będzie
Bo wtedy tylko człowiek
Gdy duszę posiędzie
I wszelkie dywagacje w tej materii zbędne
Poeta wam to mówi co wyczytał w księdze
Z rozkazu Boga właśnie wcześniej napisanej
By znaczyła dla świata
Ten milowy kamień
*
Ta wcześniej przeczytana księga to „ROZMOWY Z...” Andrzeja Baryki