LOS - 40
LOS - 40
Nikt cię nigdy nie widział
Niewielu też w twoje istnienie wierzy
Ale przecież bez ciebie
Nie dałoby się przeżyć
Nawet dnia
Nawet nocy
Bo wtedy świat być musiałby
W chaosu wszechwładnej mocy
Ludzie jak obłąkani
Bez zasług
Bez nagrody
Upodobniliby się natychmiast do stada ludzkiej trzody
Co miotana od ściany do granicy zagrody
Bezwolna w całej masie
Jak zawieszona w czasie
Nie wiedząc dokąd idzie
Nie wiedząc skąd przychodzi
Co życie ma jej znaczyć
I o co w ogóle chodzi
Przeto nie zawierzajcie nędznym prorokom frustracji
Że dobra nie warto czynić
Bez ludzkiej obligacji
Która dopiero zapewnia
Materialną nagrodę
Jaka w ich marnym istnieniu
Stanowi życia osnowę
Gdyby bowiem wiedzieli
Jak wielkim jest determinizm
Który choć niewidzialny
Potrafi cuda czynić
Zatem
Jeśli łajdacko w swym życiu postąpiłeś
To nie dziw się że zaraz potem
Nieszczęścia doświadczyłeś
Bo to był właśnie powód
Na wokandę twe czyny
Nie przed oblicze Temidy
Lecz losu doprowadzony
Jeśli natomiast dobrem pół świata obrzuciłeś
Możesz być pewnym nagrody
Na świecie wcale nie zgniłym
Jakim oczy
Kaprawe
Frustratów zwykle go widzą
Na swoją nędzną pociechę
Z determinizmu szydząc
*