Macocha - 82
Macocha - 82
Macochą byłaś
Polsko
I dla Kopernika
Który by wydać swoje dzieło z kraju musiał znikać
I Skłodowska także swoje możliwości
Realizować mogła tylko na obcości
Nawet Norwid
Poeta wielce nieszczęśliwy
Nie znajdował uznania w kraju swojej niwy
Takoż i ja
Chociaż kudy mi tam
Do tych nazwisk wielkich
Na pustych się rozstajach znajduje rozterki
Bo mimo, że książczynę Bóg dał mi napisać
To z racji „śniegu czarnego” nikt nie chce jej wydać
„Świętości uznane szarga
Wielkich nie szanuje
Do odkryć świat zmieniających także aspiruje”
Tak to mówią ci sami
Co i Kopernika
Skłodowską takoż Norwida
Uznali za nicość
By w kraju swoim ojczystym
Zbytnio nie wyrośli
I cieniem nie przykryli powszechnej mierności
„Obala sojuszników naszych postacie ogromne
Na śmietnik wyrzucając prawa wiekopomne
Na co naszej zgody nigdy nie dostanie
Chociażby się nie ostał na kamieniu kamień”
Tak to gdaczą bez końca gdzieś tam w swoim stadzie
Bacząc by im nie wyrósł nad głowy dobrodziej
Co to nawet bez zysku /ich legitymacji/
Kraj pragnie czynić sławnym
Wobec innych nacji
Rozważyć zatem muszę choć nie jest to łatwe
Czy ze swoją twórczością wybrać emigrację
Skoro kraj mój ojczysty nie matką mi stoi
Ale w szaty macochy okropnej się stroi
Jednak gdy to uczynię
Jazgot będzie wielki
A „śnieg czarny” wnet powróz uwiąże u belki
By się z niepokornym
Rozprawić właściwie
I swoje UPRAWNIENIA mieć w gestii
Swej mściwej
*